Branża telekomunikacyjna jest co raz bardziej zainteresowana dronami. Upatruje w nich źródeł nowych przychodów, a także sposobu na zmniejszenie kosztów działania.
Według analityków PricewaterhouseCoopers, potencjał światowego rynku usług biznesowych świadczonych z wykorzystaniem dronów wynosi ponad 127 mld dolarów. Tyle warte są, zdaniem PwC, świadczone dziś usługi, które mogą być zastąpione przez bezzałogowe obiekty latające. Z tej kwoty na telekomunikację bezpośrednio przypada 6,3 mld dolarów. Są obszary, w których firmy telekomunikacyjne mogą szukać możliwości zarabiania.
Jak wylicza PwC w swym raporcie, drony w telekomunikacji mogą służyć do inspekcji wież telekomunikacyjnych i znajdującej się na nich infrastruktury, wspierania ekip dokonujących naprawy (np. dostarczanie części i narzędzi), czy do wspierania procesu projektowania i optymalizacji sieci.
Eksperci z PwC zwracają uwagę, że wykorzystanie dronów do inspekcji infrastruktury znacząco zmniejsza koszty i skraca czas niezbędny na wizję lokalną. Grupa T-Mobile prowadziła testy wykorzystania dronów do inspekcji anten na stadionie sportowym w holenderskim Utrechcie. Rozwiązania związane z projektowaniem i optymalizacją sieci testowała w Dubaju Nokia we współpracy z tamtejszym operatorem du.
Ciekawie i obiecująco wyglądają pomysły, które przewidują wykorzystywanie dronów do wspomagania działania sieci komórkowych. Pełniłyby one rolę latających przenośnych stacji bazowych, wspierających sieć naziemną tam, gdzie uległa awarii lub wymaga okresowego zwiększenia pojemności lub poprawy zasięgu. Takimi rozwiązaniami jest zainteresowana m.in. grupa BT, która prowadziła testy w Szkocji. Wykorzystywano do tego ważące 2 kg latające pikokomórki dostarczone przez Nokię.
Operatorzy szukają też możliwości zarabiania na dronach poza branżą, w której działają. Deutsche Telekom wybrał obszar usług związanych z bezpieczeństwem i od 1 grudnia 2016 r. wprowadził do oferty usługę ochrony przed dronami. Powstała we współpracy z amerykańską firmą Dedrone. Poza tym rozwiązaniem, w antydronowym portfolio DT znajdują się m.in. skanery częstotliwości firmy Rhode&Schwarz, radary firmy Robin Radar Systems oraz technologie do zakłócania fal radiowych firmy HP Wüst. DT twierdzi, że usługa jest skierowana do klientów, którzy chcą zabezpieczyć swój biznes przed szpiegostwem przemysłowym z wykorzystaniem dronów lub atakiem, w których użyto by bezzałogowych obiektów latających. Oferowany przez niemieckiego operatora system o handlowej nazwie DroneTracker pozwala na bieżąco zbierać dane, a także obezwładniać drony przez zakłócanie fal radiowych wykorzystywanych do ich sterowaniu.
DT w tym projekcie występuje w roli oferującego usługi, a gotów jest także – na zlecenie klienta – projektować, instalować i utrzymać systemy antydronowe.
Nokia i Vodafone (niezależnie od siebie) są zainteresowane wejściem na rynek kontroli lotów dronów. Według szacunków SESAR (Single European Sky ATM Research – unijny program, stanowiący technologiczny filar Jednolitej Europejskiej Przestrzeni Powietrznej), w 2020 r. w Unii będzie ponad 400 tys. komercyjnych i rządowych dronów. Znaczna część z nich będzie latała na niskich wysokościach i gęsto zaludnionymi terenami.
We wrześniu 2016 r. Nokia podpisała z holenderskimi władzami umowę o budowie systemu kontroli lotów dronów w okolicach portu lotniczego Enschede Twente. Producent sprzętu telekomunikacyjnego przez dwa lata ma testować system, zbliżony do tego, jaki będzie potrzebny na ziemi do komunikacji między autonomicznymi samochodami, a także komunikacji tych aut z otoczeniem. W założeniach, system ma zapewnić kontrolę i bezpieczeństwo ruchu dronów, a także chronić je przed cyberatakami. System będzie wykorzystywać technologie LTE oraz – w przyszłości – 5G.
W listopadzie fiński producent poinformował o umowie z władzami lotnictwa cywilnego w Dubaju, której celem jest kontrola lotów dronów w strefie powietrznej Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Vodafone z kolei jest zainteresowany uczestnictwem w ogłoszonym przez European Aviation Safety Agency programie kontroli lotów dronów. Brytyjski operator, który działa także m.in. na kilku rynkach kontynentalnej Europy, oczekuje, że drony będą działać jako urządzenia Internetu Rzeczy. Początkowo byłyby wyposażone w karty SIM i wykorzystywałyby sieć mobilną do komunikowania się ze sobą w celu uniknięcia kolizji. Mogłyby się także w ten sposób komunikować z otoczeniem, w tym z obszarami, gdzie loty są zakazane. Vodafone proponuje także, by jego sieć wykorzystywana była przy autoryzacji lotów dronów.
Jak widać, pomysłów nie brakuje, ale nie wiadomo jeszcze, które z nich będą dla operatorów naprawdę lukratywne, choć rynek dronów zdaje się skazany na szybki rozwój.